piątek, 27 listopada 2009

Najtrudniej zacząć...

Dzień pierwszy.

Rano jak zwykle pobudka. Jak ja lubie dźwięk tego budzika... to słodkie
-Wstawaj Q... wstawaj! Która godzina jest Q... wstawaj z wyra ale to już!
Zawsze wtedy staje mi przed oczami chwila kiedy usłyszałem ten dzwonek po raz pierwszy-namiot, kumpel śpi obok a tu nagle wrzaski jak na obozie przetrwania :)
Wtedy też zaraz po przebudzeniu obowiązkowy papierosek w zęby i pierwsze sztachnięcie..
Ile to już lat... 10? nie... 13...

No nie no, owszem zdarzały się przerwy...
Pierwsza- jak obiecałem dziewczynie. Wytrzymałem dwa tygodnie :p
Druga jak to ja sam postanowiłem rzucić- trzy miesiące.
Trzecia.
To było po rajdzie samochodowym. Przewiało mnie tak że przez tydzień leżałem z gorączką w łóżku. A skoro nie paliłem tydzień to... wytrzymałem półtora roku!!! :D
Czwarta na plasterkach-"kumple" pomogli wrócić do nałogu :(
Teraz będzie piąta...

Póki co ostatni(?) spłonął wczoraj przed 21.00 Na razie jest nie źle. Rano nawet kawy nie wypiłem tylko od razu do roboty żeby się czymś zająć. Tym razem nie chcę gum, plasterków itp. Spróbuje sam - dla niego. Nie znam go, nigdy pewnie nie poznam ale lubię pomagać.
Ciekaw jestem miny kumpli z pracy. Pewnie na początek popukają się w czoło :) a może jednak nie... może i oni się przyłączą? Podobno razem łatwiej...

Póki co nie ciągnie tak bardzo, ale to dopiero początek...

4 komentarze:

  1. Adas, nie jestes w tym sam ! Podobnie do Ciebie po 13 latach palenia z przerwami, od poniedzialku papierosy sluza mi tylko do noszenia ich w torebce ;)
    Za kazdym razem jak bedziesz chcial zapalic przypomnij sobie jak sie czules po imprezie, na ktorej wypaliles paczke ;)
    Trzymam za Ciebie kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wytrwałości życzę, bez wspomagaczy... fiu fiu ;)

    OdpowiedzUsuń